Zaniedbałam nieco książkowe wyzwanie, a przecież nie godzi się zostawiać projektów w połowie. Po długim i dogłębnym procesie tentegowania w głowie udało mi się odpowiedzieć na kolejne pytania, a więc voila. Jak zwykle zapraszam Was do dzielenia się swoimi typami:)
Dzień 11 - Książka, dzięki której zaraziłeś się czytaniem
Tak naprawdę czytaniem zaraziłam się przez... codzienną prasę. Kiedy byłam mała, każdego poranka oglądałam w telewizji swojego rodzaju samouczek czytania dla dzieci, a swoje umiejętności sprawdzałam na artykułach w Słowie Polskim, które kupował mój dziadek. Nic z nich nie rozumiałam, ale pokochałam to, że potrafię samodzielnie poskładać literki w zdania;)
Dzień 11 - Książka, dzięki której zaraziłeś się czytaniem
Tak naprawdę czytaniem zaraziłam się przez... codzienną prasę. Kiedy byłam mała, każdego poranka oglądałam w telewizji swojego rodzaju samouczek czytania dla dzieci, a swoje umiejętności sprawdzałam na artykułach w Słowie Polskim, które kupował mój dziadek. Nic z nich nie rozumiałam, ale pokochałam to, że potrafię samodzielnie poskładać literki w zdania;)
Dzień 12 - Książka, która tak wycieńczyła Cię emocjonalnie, że musiałaś przerwać jej czytanie lub odłożyć na jakiś czas
Nie wiem, dlaczego, ale tu przychodzą mi do głowy przede wszystkim Dziwne losy Jane Eyre. Wzięłam się za to jeszcze w podstawówce i często musiałam przerywać lekturę, tak poruszona bywałam tymi dziwnymi losami. Nie potrafię sobie przypomnieć, czy później również zdarzały się takie książki.
Dzień 13 - Najukochańsza książka z dzieciństwa
Akademia pana Kleksa ! Najukochańsza książka, ale też najukochańszy film. Zajęłam nawet wysokie miejsce w szkolnym konkursie plastycznym na najwierniejszy portret pana Kleksa...;)
Od dawna przybieram się do przeczytania " Dziwnych losów Jane Eyre". A za "Akademią Pana Kleksa" jakoś nigdy nie przepadałam.. Wolałam "Anię z Zielonego Wzgórza" i "Dzieci z Bullerbyn". ;-)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś sama przedstawię te odpowiedzi na blogu. Moja ulubiona książka dzieciństwa to "Ania z Zielonego wzgórza. ".
OdpowiedzUsuńKsiążka z dzieciństwa to zdecydowanie "Dzieci z Bullerbyn". :)
OdpowiedzUsuńNigdy chyba nie przeczytałam do końca, strasznie mnie to nudziło. Ale kiedyś zamierzam nadrobić ;)
Usuń"Dziwne losy Jane Eyre" to bardzo romantyczna lektura, przeczytałam jednym tchem. A jak byłam mała to uwielbiałam wszystkie książki, które wpadały mi w ręce.
OdpowiedzUsuńPamiętam, że mi również podobała się Akademia Pana Kleksa, natomiast Jane Eyre mnie po prostu zauroczyła :)
OdpowiedzUsuńCiekawy wybór, aczkolwiek zupełnie różny od potencjalnego mojego. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJa bym zupełnie inne książki podała, bo jednak bardziej jestem za "Dziećmi z Bullerbyn" XD
OdpowiedzUsuńZapraszam: written-by-bird.blogspot.com
* niż za "Akademią pana Kleksa"
UsuńTakże lubiłam "Akademię Pana Kleksa", ale dla mnie najlepsza i tak była "Ania z Zielonego Wzgórza" :)
OdpowiedzUsuńJa do Pana Kleksa przekonałam się po długim czasie, chyba gdzieś w okolicy początku gimnazjum, a przerabiałam tę książkę w podstawówce. : )
OdpowiedzUsuńDokładnie tak samo miałam z Anią z Zielonego Wzgórza, którą w podstawówce wręcz pogardzałam ;)
UsuńBałam się Pana Kleksa (telewizyjnego). Dziś sądzę, że to jedna z najlepszych polskich bajek, co więcej - niedawno odkryłam jakiegoś kwejka? Że mamy swój Hogwart i swojego Pottera ;)
OdpowiedzUsuńTeż to widziałam i zgadzam się - cudze chwalimy, o swoim nie pamiętamy;) A telewizyjny pan Kleks chyba był moją pierwszą miłością...:D
Usuń