tłumaczenie: Jan Rybicki
liczba stron: 248
ISBN: 978-83-241-2859-4
oprawa: miękka
data wydania: 207 (Amber)
część w cyklu: I
Zastanawialiście się kiedyś, skąd czerpią pomysły autorzy kryminałów? Jak tworzą zawiłe intrygi, zbrodnie niemal nie do wykrycia? Odpowiedzi szukajcie u Charliego Howarda, bohatera serii "Dobrego złodzieja...".
Charlie jest bowiem pisarzem. I złodziejem. Zawiłe intrygi to jego chleb powszedni. Jednak ta wcale na taką nie wygląda: Howard ma ukraść trzy gipsowe małpki w czasie, gdy ofiary są na pewno poza domem. Banał. Sprawy jednak komplikują się, gdy klient zostaje znaleziony martwy, za zakrętem czają się zbiry z kijami, a piękna blondynka odkrywa swoją drugą twarz. O co w tym wszystkim chodzi? Kto zabił? I co kryją bezwartościowe figurki?
Pokuszę się o stwierdzenie, że Dobrego złodzieja przewodnik po Amsterdamie to świetnie napisana powieść okołokryminalna. Jest sympatyczny bohater, który wplątany przypadkiem w matnię występków i kłamstw próbuje oczyścić swoje imię i dojść prawdy na własną rękę. Są także mylące tropy, gra pozorów, pytania szukające odpowiedzi - a więc wszystkie najistotniejsze cechy kryminałów. Pomimo to czegoś brakuje. Może dramaturgii, może suspensu, najpewniej jednak... tajemnicy.
Niestety, pewna przewidywalność to największa wada tej książki. Nie zrozumcie mnie źle - zdarzają się momenty zaskakujące, a jakże, szkoda tylko, że tak ich niewiele. Wnikliwy czytelnik zaś poradzi sobie i z nimi, zostając niejako z pustymi rękami.
Gdyby jednak zapomnieć, że mamy do czynienia z "kryminałem", Dobrego złodzieja przewodnik po Amsterdamie nabierze zupełnie nowego uroku. Przygody Charliego wręcz ociekają bowiem ironicznym, lekko abstrakcyjnym humorem, a sam bohater szybko zyskuje naszą sympatię. Sprawnie skonstruowane zostały też postaci drugoplanowe: wspomniane już zbiry z kijami, napuszony detektyw czy zagadkowy prawnik to z pewnością interesujące, a przy tym niejednoznaczne indywidua. Przyznam również, że autor dość wiernie oddał atmosferę Amsterdamu - jego wilgotne powietrze, miękkie światło i oryginalnych mieszkańców.
Koniec końców, powieść Chrisa Ewana nie jest zła; napisana lekko i przystępnie, pełna zabawnych sytuacji i bystrych komentarzy, wciągająca. Na wakacje jak znalazł: umili czas w pociągu, podczas deszczu czy leżakowania. I jako taką niewymagającą, letnią lekturę proszę Dobrego złodzieja przewodnik po Amsterdamie traktować - w tej konwencji broni się świetnie, jako kryminał niestety nie powala. Moja ocena to 4-/6.