tytuł oryginału: 44 Scotland Street
tłumaczenie: Elżbieta McIverliczba stron: 301
ISBN: 978-83-7495-843-1
oprawa: miękka
data wydania: 2010 (Muza)
część w cyklu: I
moja ocena: 5/6
Przenieśmy się w wyobraźni do XIX-wiecznej Warszawy. Wstajemy rano, otwieramy dziennik (Słowo, dajmy na to) i czytamy kolejną część Trylogii Sienkiewicza. Codziennie sięgamy po kolejny jej fragment, publikowany w prasie właśnie. Dziś wydaje się to niemożliwe? Powieść w odcinkach jednak nie wymarła - po taką anachroniczną formę sięgnął Alexander McCall Smith, popularny autor szkockiego pochodzenia. Czy udało mu się sprostać karkołomnemu zadaniu? Przekonajcie się sami :)
44 Scotland Street w Edynburgu to adres nie byle jaki. W tej nieprzeciętnej kamienicy na Nowym Mieście mieszkają równie nieprzeciętne osobowości: 20-letnia Pat, wieczna studentka zakochana w Brucie; Bruce, również zakochany w Brucie; Irene, matka wymagającą cudów niewidów od 5-letniego Bertiego i ekscentryczna antropolog Domenica. Ich barwne losy stanowią kanwę dla refleksji nad życiem w wielkim mieście, podaną pośród oparów absurdu i salw śmiechu.
Ze względu na nietypową formę, powieść w odcinkach wymaga szczególnego stylu. Dlatego każdy rozdział 44 Scotland Street stanowi odrębną, zamkniętą całość, napisaną niczym epizod dobrego serialu. Dzięki temu chętnie przewracamy strony, nie czując znużenia, a jedynie narastające zaciekawienie. Przyznam jednak, że gdy zabrałam się do czytania, nie byłam zachwycona - prawdę mówiąc, chciałam rzucić książkę w kąt. Z każdym kolejnym zdaniem przyzwyczajałam się jednak do niecodziennego charakteru powieści, coraz bardziej wciągając się w perypetie bohaterów.
Bohaterowie zresztą są tu sporym atutem. Odrobinę przerysowani, a przy tym wystarczająco rzeczywiści, stanowią karykaturę naszych wad i zalet. Z niepewną i nieco nieporadną Pat z łatwością utożsami się większość młodych osób, pretensjonalna Irene wzbudzi natychmiastową niechęć, a o największym narcyzie w kamienicy, Brucie, nieraz pomyślimy z politowaniem. Do tak przejrzyście skonstruowanych postaci przywiązujemy się w mgnieniu oka, dzięki czemu od książki trudno się oderwać.
Na szczególną uwagę zasługuje jednak język, jakim posługuje się McCall Smith. Autora cechuje niebywała lekkość pióra i polot; uważam, że 44 Scotland Street to stylistyczny majstersztyk. Zdania są krótkie, ale nie lakoniczne, słownictwo niewymagające i jakby zaczepne, nasycone poczuciem humoru. W opisach bohaterów da się wyczuć też pewną pobłażliwą czułość, która bawi i rozczula. A co najważniejsze - pod płaszczykiem ciepłego dowcipu kryje się mnóstwo poważniejszych tematów idealnych do przemyślenia w deszczowe wieczory.
Komu polecę tę szczególną opowieść? Każdemu, kto ma ochotę na lekką i zabawną lekturę, niepozbawioną jednak głębi; miłośnikom obyczajówek oraz 'szkotofilom'. Sama na pewno sięgnę po kolejne części cyklu i mam nadzieję, że okażą się przynajmniej tak dobre, jak 44 Scotland Street.
------------------------------------------------------------------------------------------------------
Znowu poczynię dopiski po kresce, proszę o wybaczenie ;) Jak widzicie, trochę odświeżyłam szatę graficzną bloga. Nie wiem, czy wypada ona lepiej na tle starego layoutu, ale po prostu rozpierała mnie potrzeba zrobienia tu czegoś nowego. Co myślicie o zmianach? Czekam na Wasze szczere opinie :)
Uwielbiam Scotland Street, moja ulubiona seria... i ten urok Szkocji i Edynburga, ach! :D
OdpowiedzUsuńZmiany super, bardzo ładne. Książka ciekawa, już o niej słyszałam, może kiedyś sama zabiorę się za czytanie ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńUwielbiam te serię! Kolejne tomy są nawet lepsze niż pierwsza część, jest więcej Bertiego ;)
OdpowiedzUsuńTo świetna wiadomość, zapałałam do Bertiego ogromną sympatią - jest zdecydowanie najsłodszym bohaterem książki;)
UsuńMUSZĘ sięgnąć po tą serię! Nie ma zmiłuj :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny pomysł na książkę. Aż sama jestem ciekawa, czy dobrze by mi się czytało taką formę literacką.
OdpowiedzUsuńZmiany na plus! Bardzo mi się podoba nagłówek. :)
Mam ją w planach od dłuższego czasu. Szkotofilem nie jestem, ale zabawne lektury, które jednocześnie nie odmóżdżają są zdecydowanie dla mnie.
OdpowiedzUsuńNa blogu zrobiło się teraz na prawdę przyjemnie.tak z ciekawości spytam: skąd brałaś nagłówek?
Znalazłam go przeglądając DeviantArt i poprosiłam autorkę o możliwość wykorzystania :)
UsuńRaczej nie dla mnie.;) Gustuję w trochę innych gatunkach.;]
OdpowiedzUsuńhmm chyba niestety nie dla mnie, choć może kiedyś się skuszę ;-)
OdpowiedzUsuńNowa szata graficzna bardzo mi się podoba. Banner jest wyjątkowo urodziwy.
OdpowiedzUsuńOd razu kiedy weszłam na Twojego bloga, pomyślałam "jak tu ładnie";) Nie mam uwag, jest uroczo;)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o powieść...sama idea powieści w odcinkach bardzo mi się podoba (i w tym momencie mam ochotę na coś takiego;) Nie czytałam "44 Scotland Street". Ale interesująca konstrukcja, dużo humoru i ciekawi bohaterowie bardzo zachęcają;)
Dziękuję:) Myślę, że spodoba Ci się ta książka, zresztą warto sięgnąć po nią choćby po to, by zobaczyć, czym taka odcinkowa powieść różni się od "klasycznej";)
UsuńRaczej nie dla mnie, ale mogę komuś polecić :D
OdpowiedzUsuńKsiążka bardzo ciekawa, mam wrażenie, że w zimowy wieczór będzie wprost idealna. Szablon jasny, ładny i przejrzysty ;)
OdpowiedzUsuńMimo chłodu Edynburga "44 Scotland street" naprawdę rozgrzewa, także zgadzam się - na zimowe wieczory lektura idealna ;)
UsuńTen cykl kusi mnie od dawna, więc przydałoby rozejrzeć się za nim w miejskiej bibliotece.
OdpowiedzUsuńStrasznie mam ochotę na tę serię:)
OdpowiedzUsuńUważam, że teraz jest znacznie lepiej z nową szatą graficzną. Podoba mi się :)
OdpowiedzUsuńNo i super:) Nareszcie nie jest to nudny szablon bloggera;)
UsuńŚwietna pozycja, mająca nieodparty urok i do tego bardzo dobrze napisania.
OdpowiedzUsuńPodpisuję się pod tym wszystkimi kończynami!
UsuńDo tej serii przekonuje mnie Twoja świetna recenzja, jak i szereg pochwał odnajdywanych na portalach czytelniczych. Koniecznie muszę się w nią zaopatrzyć!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Od dłuższego czasu ciekawi mnie ta seria i chętnie sięgnę po nią. Muszę tylko sprawdzić czy znajduje się w miejskiej bibliotece.. Oby! :-)
OdpowiedzUsuńJa trochę się naszukałam, ale było warto :)
UsuńUwielbiam takie książki! Nigdy o niej nie słyszałam, więc dziękuje tym bardziej za recenzję :)
OdpowiedzUsuńA szata jest przepiękna, bardzo dziewczęca i powabna :)