piątek, 3 sierpnia 2012

"Sekret Genezis" - Tom Knox

tytuł oryginału: The Genesis Secret
tłumaczenie: Aleksandra Górska
liczba stron: 368
ISBN: 978-83-7510-413-4
oprawa: miękka
data wydania:  2010 (Rebis)
moja ocena: 4/6


W gorącej Turcji dokonano ważnego odkrycia - grupa archeologów odkopała tajemniczy obiekt sakralny, starszy niż jakakolwiek inna aktywność człowieka. Stawia to pod znakiem zapytania historię ludzkości, którą znamy, a odpowiedzi poszukać ma Robert Luttrell, dziennikarz brytyjskiego Timesa. Rob węszy świetny materiał na reportaż, sprawy komplikują się jednak, gdy w niejasnych okolicznościach ginie kierownik badań nad Gobekli Tepe... Natomiast w odległej Wielkiej Brytanii komisarzowi Forresterowi przypada w udziale niełatwa sprawa: po kraju grasuje gang psychopatów, lubujących się w morderstwach rytualnych. Czy wydarzenia w Turcji mają z tym coś wspólnego?



Sekret Genezis to thriller z pewnością trzymający w napięciu, który polecam szczególnie fanom Dana Browna. Knox stworzył teorię spiskową równie interesującą, choć - nie oszukujmy się - nieźle naciąganą, jak zwykle w tego typu książkach. Ciekawym zabiegiem okazała się też prowadzona dwuwątkowo fabuła, koniec końców sprowadzona do wspólnego mianownika. Krótkie rozdziały i wartka akcja gwarantują fantastyczną płynność czytania - od przygód reportera ciężko się oderwać.


Przyznam, że język książki pozytywnie mnie zaskoczył. Choć prostota zawsze jest w cenie, Tom Knox postawił na bogate, często profesjonalne słownictwo, dzięki czemu możemy nie tylko poszerzyć wiedzę z zakresu archeologii, ale także nasz codzienny zasób słów. Na szczęście, nie odebrało to barwności i plastyczności opisom, bardzo pobudzającym wyobraźnię. Jeśli macie ochotę przenieść się na spaloną słońcem pustynię Syryjską czy deszczową wyspę Man, Sekret Genezis was nie zawiedzie.  


Bohaterowie, również ci drugoplanowi, zostali skonstruowani bardzo sprawnie. Rob Luttrell czy komisarz Forrester to postaci intrygujące, inteligentne, mierzące się z bolesną przeszłością i nie łatwiejszymi wyzwaniami teraźniejszości - od razu wzbudzają naszą sympatię, nie będąc w tym wszystkim karykaturą człowieka czy wyidealizowanymi herosami. Chciałabym natomiast mieć większy wgląd w psychikę głównego schwarzcharakteru, dowiedzieć się więcej o tym, jak funkcjonuje w swoim szaleństwie, ponieważ tego właśnie zabrakło mi w powieści.


Minusy? Są, niestety. Niektóre opisy morderstw były dla mnie zbyt brutalne, a żywy język wydobył ich okrucieństwo jeszcze bardziej - nie trafiło to w moją wrażliwość zarówno estetyczną, jak i emocjonalną. Wątek miłosny wydał mi się niepełny, poprowadzony jakby po łepkach, nawet niespójny; w thrillerze jednak nie o niego chodzi. Spodziewałam się również bardziej epickiego zakończenia, a w Sekrecie Genezis finał odbył się bez przytupu. A szkoda.


Powieść Toma Knoxa nie należy do wybitnych, ale z pewnością warto po nią sięgnąć. Czyta się dobrze, szybko i z przyjemnością. Co dla mnie ważne, autorowi udało się nie skorzystać z szablonu, na jakim opiera się wiele podobnych książek - nie żeruje na sukcesie Kodu Leonarda da Vinci, nie kopiuje użytego tam schematu, co okazuje się rzadkością na fali popularności Browna. Jednym słowem: polecam. Uwaga! Przydadzą się nerwy ze stali!


------------------------------------------------------------------------------------------------------
A teraz pożalę się nieco - brakuje mi weny! Ostatnimi dniami ciężko mi cokolwiek napisać, i powyższa recenzja jest tego doskonałym przykładem. Co robicie, kiedy nie możecie znaleźć w sobie inwencji czy inspiracji? Macie jakieś metody radzenia sobie z tym, a może stosujecie ćwiczenia na kreatywność? Wszelki wskazówki mile widziane :)

14 komentarzy:

  1. Może kiedyś się skuszę ;)
    Co do braku weny - po prostu robię przerwę od pisania, i idę na długi spacer :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka raczej nie dla mnie.
    Co do pytania gdy nie mam pomysłu nie pisze czekam aż wena sama przyjdzie wiem , że kiedyś się pojawi. Zapraszam do zadawania pytań w ramach wywiadu. Szczegóły na blogu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdy nie mam weny to albo nie piszę albo piszę a potem po prostu poprawiam te tekst. Taka jest moja metoda :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja słucham "czterech pór roku", to zawsze pozwala mi zebrać się i napisać coś przyzwoitego ;) o książce już słyszałam. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam znajomych dla których Vivaldi jest dobry na wszystko, widzę że nawet na kreatywność działa ;)

      Usuń
  5. Ciekawa recenzja. A jeżeli chodzi o wenę to ja zawsze robię sobie przerwę i oddaję się małym przyjemnością a potem znów siadam do pisania:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Porównanie do Browna mnie jakoś nie zachęca, bo do autora "Aniołów i demonów" cały czas nie mogę się przekonać. Nie to, że mi się nie podoba, po prostu tematyka mnie nie przekonuje. Fabuła również tej książki mnie nie zainteresowała, więc raczej rezygnuję.

    Co do braku weny - nie mam jakichś specjalnych sposobów. Albo po prostu piszę dla odreagowania recenzję ulubionej książki (potem nigdy ich nie publikuję), albo piszę i poprawiam, i to leży, i znów poprawiam, i znów, i znów. I jest dobrze:D

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie jestem miłośniczką teorii spiskowych...;)
    Brak weny...nie znam żadnych ćwiczeń na kreatywność. Może spróbuj porozmawiać z kimś o danej książce, opowiedzieć mu to co o niej myślisz, wymienić opinie...może wyniknąć z tego ciekawa dyskusja, a wnioski będzie można umieścić w recenzji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To może być całkiem niezła myśl ;) Niestety, ostatnio nie byłam w stanie napisać choćby jednego zdania, i może faktycznie rozmowa o książce poradziłaby sobie z taką niemocą :)

      Usuń
  8. Kocham thrillery, jestem zaintrygowana prozą Dana Browna, dlatego to chyba coś dla mnie.;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hm, może kiedyś, ale teraz raczej nie sięgnę - zbyt brutalnie jak dla mnie. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie też było zbyt brutalnie. A jednak, całość mi się podobała:)

      Usuń
  10. Bardzo ciekawy blog i zachęcająca recenzja:) Na brak weny - dużo muzyki i przeglądanie blogów. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Na brak weny - dużo słodyczy, soup.io, filmów i kawy. :)

    OdpowiedzUsuń

Moje serce raduje każdy komentarz - oprócz tych, które go nie radują;) Dziękuję za Twój czas, Czytelniku, i Twoje zainteresowanie. Gorąco zapraszam do dyskusji. Do przeczytania!