czwartek, 23 sierpnia 2012

"Fight club" - Chuck Palahniuk

Fight Club - Chuck Palahniuktytuł oryginału: Fight Club  
tłumaczenie:  Lech Jęczmyk
liczba stron: 235 
ISBN:  9788392151241
oprawa: miękka 
data wydania: 2006 (Niebieska Studnia) 

moja ocena: 4+/6


Są słowa, które przyciągają jak magnes i takie, które wzbudzają natychmiastową niechęć. Na mnie, niczym płachta na byka, działa słowo kultowy. Jeśli coś jest kultowe, trzymam się z daleka, najchętniej poza zasięgiem wzroku, słuchu, węchu, wszystkiego. Dlatego właśnie nie obejrzałam Fight Clubu, a po książkę Chucka Palahniuka o tym samym tytule sięgałam zaledwie... trzy lata, i sięgnąć nie mogłam. Czy faktycznie warto było się tyle opierać?

Narrator to przeciętny Amerykanin koło trzydziestki. Pracuje dla producenta samochodów, sporo podróżuje po kraju i stać go na wygodne życie. Brakuje mu tylko snu. By sobie choć trochę ulżyć, mężczyzna za radą lekarza wybiera się na kolejne grupy wsparcia dla osób chorych, często śmiertelnie. Wypłakuje się im w ramię udając, że nie ma jąder albo jego mózg toczy robak i napawa się powolnym osuwaniem się ludzi w nicość. Tam poznaje psychotyczną, nieszczęśliwą Marlę. W jednej z służbowych podróży poznaje zaś Tylera - człowieka, który odmieni życie Narratora.

Tyler ma charyzmę. Ma jaja. Ma bardzo precyzyjne poglądy i chce się nimi dzielić. Na początku wraz z narratorem zakłada fight club - miejsce, w którym mężczyźni mogą po prostu lać się po mordach. Co więcej, nadaje przemocy znaczenie. Fight clubów przybywa, cieszą się coraz większą popularnością. Pora na Projekt Feniks, ukochane dziecko Tylera: pora zrekrutować dziesiątki, setki ludzi, by zniszczyli zachodnią kulturę i cywilizację. Narrator tkwi w samym środku tego szaleństwa. Jest zarówno uczestnikiem projektu, jak i jego zewnętrznym obserwatorem, nie rozumie co się dzieje i jak się tu znalazł. A im poważniejszych przewinień podejmuje się Tyler i jego zwolennicy, tym bardziej Narrator zbliża się do prawdy o sobie samym.


"Pierwsza zasada podziemgo kręgu - Nie rozmawiać o podziemnym kręgu.Druga zasada - Nie rozmawiać o podziemnym kręgu..."

Fabuła mnie zachwyciła. Odważna, pełna odniesień do filozofii i kultury wschodu, niosąca ze sobą całe morze znaczeń. Palahniuk znalazł oryginalny sposób, by ukazać cały bezsens naszej cywilizacji, opętanej pieniądzem. Wyśmiewa ludzi zachodu na każdym kroku i uświadamia czytelnikowi w najbardziej radykalny, przerysowany sposób, że to obłęd, że żyjemy w świecie paranoi. Rządzą nami przedmioty i głupio uśmiechnięci celebryci.


"Nie jesteście pięknymi i niepowtarzalnymi płatkami śniegu. Jesteście taką samą gnijącą materią organiczną jak wszyscy inni i my wszyscy jesteśmy częścią tej samej kupy kompostowej. Nasza kultura uczyniła nas wszystkich jednakowymi. Nikt nie jest już naprawdę biały, ani czarny, ani bogaty. Wszyscy chcemy tego samego. Pojedynczo jesteśmy niczym."

Autor świetnie oddaje też dominującą osobowość Tylera, tworzącego wokół siebie wręcz sektę - tu szaleństwo i logika są nierozerwalnie związane, ze stron promieniuje jakaś przyciągająca moc i charyzma bohatera z papieru. Narrator doskonale pełni natomiast funkcję naszych oczu i uszu, przepuszczając chaos przez swoje własne niepokoje i obawy, budując obraz rzeczywistości pełen wahania, ale mocny, pewny, określony.

Szkoda jedynie, że cały ten cudowny potencjał utonął w przerośniętej formie. Strumień świadomości, z jakim obcujemy, jest wyjątkowo trudny w odbiorze, dla mnie wręcz irytujący. Miało być chyba prosto i lakonicznie, nawet widać jakieś przebłyski sensu, jednak wszystko co dobre ginie w bałaganie myśli i wrażeń. Soczysty język plącze się między zdaniami rozrzuconymi bez składu i ładu, i nawet doskonała fabuła momentami chowa się za tym bajzlem. Wierzę, że Palahniuk chciał dobrze, ale moim zdaniem postarał się za bardzo. Styl powinien być dopełnieniem treści, w Fight Clubie natomiast bezceremonialnie walczy o palmę pierwszeństwa.

Jeśli lubicie eksperymenty z formą, powinna zainteresować Was ta pozycja. W innym wypadku warto uzbroić się w cierpliwość - całe morze cierpliwości i spokoju - i... również przeczytać. Nawet mimo wad. Przyznaję bowiem, że Fight Club został moją ulubioną książką tylko w połowie. Jego lektura przyprawiała mnie o ból głowy, ale treści nigdy nie zapomnę. Z pewnością Palahniuk dostarcza niecodziennych wrażeń, z którymi warto się zmierzyć. Z pewnością pozwala też odkryć nowe horyzonty, nie tylko te literackie, dlatego uważam, że jego prozy koniecznie trzeba posmakować i samemu ocenić, czy jest tak dobra jak mówią.

15 komentarzy:

  1. Masz rację, strumień świadomości bywa irytujący i znacznie utrudnia czytanie. Nie miałam jeszcze okazji sięgnąć po książkę, jakiś czas temu widziałam film, który bardzo mi się podobał i który, pomimo tego, że kultowy, polecam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chcąc nie chcąc film muszę obejrzeć, jestem go teraz ogromnie ciekawa. Zwłaszcza że dla wielu przewyższa książkę ;)

      Usuń
  2. Książkę mam w planach od dawna. Na pewno po przeczytaniu podrzuciłabym ją swojemu chłopakowi, bo lubi takie klimaty. ;-) Film także muszę obejrzeć.

    OdpowiedzUsuń
  3. Słyszałam przeróżne opinie o tej książce. Nie jestem jednak do końca co do niej przekonana.

    OdpowiedzUsuń
  4. O książce słyszałam już wiele, podobnie jak o filmie. Niestety, nie czytałam ani nie oglądałam, nad czym - przyznam szczerze - lekko ubolewam. Tym bardziej że Palahniuk jest po prostu mistrzem swojego gatunku. Czytałam wiele recenzji związanymi z jego dziełami, ale akurat mam chrapkę na coś mocniejszego. O "Opętanych" słyszałaś? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do tej pory nie:) Mam jego Niewidzialne potwory, po które na pewno sięgnę, a o Opętanych poczytam i pomyślę...:) Mimo stylu, który po prostu mi nie podpasował, Fight club uważam za wartościową pozycję, także to jeszcze nie koniec z Palahniukiem;)

      Usuń
  5. Liczyłam na coś genialnego, ale widzę, że dość przeciętna książka. Na razie spasuję. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tyle przeciętna, co... hm, specyficzna. Jestem przekonana, ba! wiem, że dla niektórych to arcydzieło, sama najzwyczajniej w świecie nie radzę sobie do końca z taką formą:)

      Usuń
  6. Chyba jednak odpuszczę sobie na razie tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zaintrygowałaś mnie teraz. Książka ulubiona, ale tylko w połowie. Musze ją koniecznie przeczytać!

    OdpowiedzUsuń
  8. Film obejrzałam dawno temu i bardzo mi się podobał, chociaż niekoniecznie zawsze to co powszechnie zostaje uznane za "kultowe" trafia w mój gust. Jestem ciekawa książki i kiedyś na pewno po nią sięgnę.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Niestety ale to nie moje gusta.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jedna z moich ulubionych, czytałam już parę razy i zawsze zainteresowała mnie na nowo :)

    OdpowiedzUsuń

Moje serce raduje każdy komentarz - oprócz tych, które go nie radują;) Dziękuję za Twój czas, Czytelniku, i Twoje zainteresowanie. Gorąco zapraszam do dyskusji. Do przeczytania!