piątek, 31 sierpnia 2012

Rozbuchana wyobraźnia Olivii Joules - Helen Fielding.

tytuł oryginału: Olivia Joules and the Overactive Imagination  
tłumaczenie:  Katarzyna Petecka-Jurek
liczba stron: 354 
ISBN: 
8372986231 
oprawa: miękka 
data wydania: 2004 (Zysk i S-ka) 

moja ocena: 2+/6



Pamiętacie Bridget Jones? Pewnie, że tak, przecież trudno o niej zapomnieć;) Autorka jej przygód, Helen Fielding, znana jest przede wszystkim z takich lekkich, humorystycznych opowiastek, doskonałych do czytania w wannie albo nad wielką porcją lodów. Rozbuchana wyobraźnia Olivii Joules doskonale wpisuje się w tę stylistykę, choć aspiruje do miana... powieści kryminalnej.

Tytułowa Olivia jest dziennikarką pracującą dla Sunday Timesa i magazynu Elan - dziennikarką boleśnie zdegradowaną. Pisanie o poważnych sprawach nie wychodzi jej bowiem najlepiej, a to właśnie ze względu na rozbuchaną wyobraźnię. Rozczarowana Olivia leci do Miami, by zrelacjonować imprezę promocyjną kremu do twarzy. Niezbyt ważkie, prawda? Zapowiada się niebywale nudno, gdy na horyzoncie pojawia się tajemniczy Pierre. Nie wiadomo dokładnie, kim jest i co robi, nie zraża to jednak naszej bohaterki. Z początku zauroczona, Olivia z biegiem czasu zaczyna łączyć pewne fakty z życia ukochanego w całość, przypisując wszelkie dziwne, niebezpieczne zdarzenia powiązaniom Pierra z... Al Kaidą. A może to tylko jej rozbuchana wyobraźnia?

Cóż, arcydzieła pani Fielding nie stworzyła. Prawdę mówiąc, nawet jej najbardziej znane książki nie wykraczają poza przeciętność. Nie mogę jednak zaprzeczyć, że Rozbuchaną wyobraźnię... przeczytałam właściwie podczas jednego leniwego dnia w pracy. Przyczyniły się do tego wartka akcja, odrobina humoru (choć spodziewałam się go więcej) i sympatyczna bohaterka, której trudno nie polubić. Zachęca również język: bardzo potoczny i pozbawiony nadęcia. Sama fabuła jednak jest wręcz groteskowa, z pewnością nikt przy zdrowych zmysłach nie uwierzyłby, że którakolwiek z przygód Olivii mogłaby przytrafić się prawdziwemu człowiekowi. Co więcej wydaje mi się, iż autorka oczekuje od nas właśnie wiary w te wszystkie szaleństwa, a jeśli tak, to traktuje czytelnika jak, cóż... głupka. A tego czytelnik nie lubi.

Niestety, momentami także wspomniana wartka akcja szwankowała. Robiła się zdecydowanie zbyt wartka, aż myląca, a wątki rozbiegały się na wszystkie strony świata. Wkradł się przytłaczający chaos i w pewnej chwili losy Olivii stały się dla mnie zlepkiem wyłapanych w przelocie informacji. Sama fabuła, choć już i tak nierealistyczna, została potraktowana po macoszemu: nakreślona pośpiesznie i niedokładnie, co tylko potęgowało wrażenie ogólnego bałaganu. A jeśli już się czepiam, to muszę wspomnieć też o tajemniczym amancie. Jego sylwetka została bowiem skonstruowana tak powierzchownie, tak niespójnie i nielogicznie, że aż łapałam się za głowę. Jednego dnia Pierre kochany, Pierre uroczy i szczodry, a drugiego - Pierre ma obsesję, nazywa ludzi swoimi sokołami i ssie im palce w obrzydliwy sposób. Skąd ta zmiana? Tego niestety się nie dowiadujemy. Mało to literackie, ale chce się powiedzieć tylko krótkie i dobitne: WTF?

Nie wątpię, że niektórym Rozbuchana wyobraźnia Olivii Joules przypadnie do gustu. Pewnie nastolatkom, może też kobietom nie mającym czasu i energii na bardziej wyrafinowaną lekturę. Na pewno zadowolone będą fanki babskiej literatury na wysokich obrotach, do których, jak się okazało, ja nie należę. Mnie tempo przytłaczało, przytłaczał mnie banał, przytłaczała generalnie słaba jakość tegoż czytadła. Nie śmiem więc polecić powieści Fielding nikomu o wyższych czytelniczych ambicjach.

8 komentarzy:

  1. Chyba brzmi jakoś tak nie dla mnie... Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta książka jest kompletnie nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. No cóż. Tej książki akurat nie znam, ale o literackich poczynaniach pani Fielding nigdy nie miałam najlepszego zdania. Widzę, że nie jestem jedyna. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie jest nas więcej;) Dziennik Bridget Jones uważam za jeden z nielicznych przykładów tego, że film może być lepszy od książki, bo w tym wypadku literacki pierwowzór - moim zdaniem - mocno kuleje;)

      Usuń
  4. Moja przygoda z panią Fielding skończyła się po lekturze "Dziennika..." Ta lektura akurat nie przypadła mi do gustu, przymierzałam się do "W pogoni za rozumem", ale zrezygnowałam. Może i niewiele straciłam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam na półce :) Czytałam całe wieki temu, ale nadal miło wspominam lekturę :)

    OdpowiedzUsuń

Moje serce raduje każdy komentarz - oprócz tych, które go nie radują;) Dziękuję za Twój czas, Czytelniku, i Twoje zainteresowanie. Gorąco zapraszam do dyskusji. Do przeczytania!