wtorek, 19 czerwca 2012

"Skrzydła nad Delft" - Aubrey Flegg


tytuł oryginału: Wings over Delft
tłumaczenie: Krzysztof Mazurek
liczba stron: 251 
ISBN: 978-83-61989-82-0  
oprawa: miękka
data wydania: czerwiec 2012 (Esprit)

Do przeczytania książki może skłonić nas wiele czynników: dobrze zapowiadająca się treść, intrygująca okładka, pochlebne opinie innych czytelników czy choćby spowijający strony zapach farby drukarskiej. Wszystkim tym zachęciły mnie Skrzydła nad Delft, pierwsza część trylogii osadzonej w XVII-wiecznej Holandii.

Dziewczyna zaczepnie spoglądająca na nas z okładki to 16-letnia Louise, córka uznanego projektanta porcelany. Zaplątana w gęstą sieć plotek postanawia, niejako wbrew sobie, poślubić Reyniera DeVrisa, syna największego z kolei lokalnego producenta ceramiki - wszystko dla dobra rodzinnego interesu. Na życzenie ukochanego ojca Louise zgadza się również zapozować do portretu Mistrzowi, nie mając pojęcia, jak wizyty w pracowni odmienią jej życie.

Skrzydła nad Delft to wielopłaszczyznowa, poruszająca opowieść o miłości w niespokojnych czasach - o miłości romantycznej, o miłości córki do ojca, o miłości do nauki, sztuki czy filozofii. O nie zawsze łatwych relacjach międzyludzkich i konflikcie na linii umysł-serce, o religijnych niepokojach i pięknych umysłach. Autorowi udało się w zgrabny i inteligentny sposób połączyć te wątki w spójną całość, zachowując przy tym przejrzystość i prostotę. Nienachalny, sugestywny język sprawia, że czujemy się uczestnikami opisywanych wydarzeń i z łatwością poddajemy się urokowi chwil - a uroku w powieści Flegga nie brakuje. To właśnie najbardziej podobało mi się w Skrzydłach nad Delft - nawet w trudnych, poważnych sytuacjach zastajemy magiczną, niemal przytulną atmosferę.

Atutem książki są również bohaterowie: precyzyjnie nakreśleni i kompletni. Jestem pewna, że wiele nastolatek będzie mogło utożsamić się rozdartą Louise, z kolei ja sama przyłapałam się na żywej tęsknocie za ojcem głównej bohaterki i Mistrzem. Ich pasja, otwarte umysły, energia, którą emanują z kart powieści absolutnie mnie urzekły. 

Za największy minus powieści uważam natomiast fakt, że jej kolejne części są jeszcze niedostępne - dla zgłodniałego czytelnika to okrucieństwo nie do przyjęcia. Nie podobało mi się również nagłe, zbyt szybkie zakończenie, ale na tle całości to niewiele znaczący mankament.

Komu mogę polecić Skrzydła nad Delft? Przede wszystkim czytelnikowi młodemu, pragnącemu przenieść się w inne czasy, doświadczyć innej rzeczywistości. Także czytelnikowi szukającemu powiewu świeżości (nawet dosłownie - przysięgam, że siedząc z Louise i Pieterem na murach miejskich czułam wiatr od morza!), zmęczonemu wtórnymi historiami miłosnymi. Miłośnikowi sztuki i filozofii, szukającemu inspiracji. Fanowi Dziewczyny z perłą, bo pewne skojarzenia z tym tytułem nasuwają się same. I każdemu, kto chce po prostu miło spędzić czas z książką. Moja ocena to 5/6.



Za możliwość przeczytania Skrzydeł nad Delft dziękuję wydawnictwu Esprit:



28 komentarzy:

  1. Książka już na mnie czeka. Nie mogę się doczekać, bo zapowiada się naprawdę magicznie, a Twoja recenzja tylko to potwierdza.

    OdpowiedzUsuń
  2. O tak, zgadzam się z tym, co nazwałaś wadą tej książki - najchętniej przeczytałabym całą trylogię na jednym wdechu :) Jestem strasznie ciekawa dalszych części... zwłaszcza po takim zakończeniu "Skrzydeł...". Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam i zgadzam się z Tobą w 100%.

    OdpowiedzUsuń
  4. Od jakiegoś czasu zastanawiam się nad tą książką. Myślę, że mogłabym po nią sięgnąć.. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pod koniec tygodnia i ja podzielę się swoją recenzją tej książki. To dziwne, że Flegg zrobił z tego trylogię, biorąc pod uwagę zakończenie, ale pożyjemy-zobaczymy :) Dziękuję serdecznie za wizytę i pozdrawiam!

    Angie Wu
    www.zrecenzujemy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Książka mnie zainteresowała jakiś czas temu, jeszcze przed premierą, mam nadzieję, że wpadnie w końcu również w moje ręce :)

    OdpowiedzUsuń
  7. A cóż to za niespodziankę szykujesz? :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo chcę przeczytać tę książkę, czytałam już wiele jej pochlebnych recenzji. Mam tylko nadzieję, że nie będzie zbytnio przypominać "Dziewczyny z perłą".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Główne podobieństwo leży w tematyce, jednak "Dziewczyna z perłą" jest przede wszystkim skoncentrowana na relacji między Griet a Vermereem, w "Skrzydłach nad Delft" natomiast to tylko jeden z wątków :)

      Usuń
  9. Ta książka urzeka mnie okładką, fabuła już mniej mnie pociąga, ale kto wie? Może kiedyś?:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Książka wydaje się ciekawa, szczególnie, że o XVII wiecznej Holandii jeszcze nie czytałam ;)W pewnym momencie, jak czytałam Twoja recenzję, skojarzyło mi się trochę z Dorianem Greyem, to pozowanie do portretu i ta sztuka, nauka i filozofia ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Właśnie niedługo zamierzam ją przeczytać. Okładka bardzo mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak okładka kojarzy mi się z romansami. Twój opis zachęca do lektury, tylko mam jedno pytanie: czy to nie jest bardziej obyczajówka czy jednak romans?

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie nie nazwałabym tego romansem. Co prawda wątek miłosny jest wyraźnie zarysowany, ale to nie on skupia najbardziej naszą uwagę, na pewno nie dominuje całości :)

      Usuń
    2. Dzięki! Czyli jakbym gdzieś na tę książkę trafiła, to mogę czytać. :)

      Usuń
  13. Rzeczywiście, to problem, że nie ma kolejnych części :(

    OdpowiedzUsuń
  14. Pierwszy raz o niej słyszę, ale zachęciłaś mnie swoją recenzją :) Lubię książki, gdzie akcja osadzona jest we wcześniejszych wiekach ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, bo z tą książką naprawdę warto nawiązać bliższą znajomość;) A jeśli lubisz powieści z historycznym tłem, to zapraszam wkrótce - powinnaś znaleźć coś dla siebie:)

      Usuń
  15. O, właśnie skończyłam czytać tą książkę. :)
    Bardzo mi się podobała, niedługo powstanie recenzja (mam nadzieję).
    Tymczasem dodaję do ulubionych i też będę zaglądać.

    OdpowiedzUsuń
  16. A jaki jest wątek historyczny w książce? Nie miałam do tej pory do czynienia z książką, której akcja dzieje się w Holandii, a ciekawa jestem tego miejsca i wieku. I jeszcze drugie pytanie, czy to typowa literatura dla młodzieży, czy studenci też się przy niej przyjemnie rozerwą? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Historyczne jest bardziej tło, do konkretnych wydarzeń przedstawionych w książce z pewnością zależy zaś to: http://www.wiatrak.nl/node/11071 :)

      Usuń
  17. Książka znajduje się w moich najbliższych planach czytelniczych. Już nie mogę się doczekać, kiedy rozpocznę jej lekturę ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. I kolejna pozytywna recenzja tej książki! I co ja mam biedna począć? :D

    OdpowiedzUsuń
  19. Czytam kolejna przychylną recenzję :) Chyba w końcu trzeba będzie się zapoznać z książką :)
    Pozdrawiam, obserwuję i zapraszam do siebie:
    http://ksiazkowakrainalagodnosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Moje serce raduje każdy komentarz - oprócz tych, które go nie radują;) Dziękuję za Twój czas, Czytelniku, i Twoje zainteresowanie. Gorąco zapraszam do dyskusji. Do przeczytania!